Zwycięską passę rzeszowskiego zespołu przerwali radomianie. Całość spotkania podsumował dla nas Dawid Wiczkowski
Niepokonana dotąd drużyna trenera Jacka Podpory odniosła pierwszą w tym sezonie porażkę. Zwycięską passę rzeszowskiego zespołu przerwała drużyna Czarnych Radom, która w czterech setach pokonała gospodarzy. Całość spotkania podsumował dla nas rozgrywający Asseco Resovii Rzeszów - Dawid Wiczkowski
Odnosicie pierwszą porażkę w meczu z Czarnymi Radom, jak mógłbyś podsumować to spotkanie?
Na pewno na początku gratuluję zwycięstwa drużynie z Radomia. Według mnie o przegranej zadecydowało przyjęcie, przeciwnicy w trzecim i czwartym secie zagrywali bardzo mocno, a my nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Radomianie wzmocnili się na ten mecz zawodnikami z pierwszej drużyny i po prostu nas pokonali. Przeciwnicy byli w tym spotkaniu lepsi, a my mamy nadzieję, że kiedy pojedziemy się tam zrewanżować to wygramy z nimi za trzy punkty i oddamy im ten mecz.
Czy wzmocnienie zespołu z Radomia zawodnikami z pierwszej drużyny sprawiło wam większe trudności?
Nie możemy tak powiedzieć, drużyna z Radomia nie zależnie czy gra zawodnikami z PlusLigi, czy swoimi juniorami jest zespołem silnym. W tym zespole nie ma słabych zawodników i każdy naprawdę jest na wysokim poziomie. W PlusLidze są bardziej doświadczeni zawodnicy, którzy wprowadzają spokój na boisku i dzięki temu udało im się nas pokonać. W ich zespole nie było żadnych nerwowych sytuacji, natomiast u nas w przyjęcie wkradło się kilka niewymuszonych błędów.
Byliście faworytami w meczu z Radomiem, ta porażka jakoś bardziej boli?
Nie, podnosimy głowy do góry i gramy dalej. W tym sezonie wszystkie drużyny są bardzo wyrównane i nie ważne z kim się gra, trzeba dawać z siebie sto procent swoich sił. Wracamy do treningów, będziemy dalej ćwiczyć przyjęcie, atak i grę środkiem, która wychodziła nam najlepiej w ostatnich dwóch spotkaniach.
Na swoim koncie zapisałeś kilka asów serwisowych, a Twoje mocne zagrywki również odrzucały przeciwników od siatki.
Miło mi to usłyszeć. To troszeczkę los szczęścia, trochę treningów, ponieważ bardzo dużo pracowaliśmy nad zagrywką w tym tygodniu i akurat w tym meczu to bardzo dobrze funkcjonowało. Drużyna z Radomia w zagrywce też miała trochę szczęścia i to wszystko co mogę na ten temat powiedzieć.
Kolejny mecz rozegracie na wyjeździe w Bielsko-Białej, czego spodziewacie się po przeciwniku?
Na ten moment nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie analizowaliśmy jeszcze zespołu z Bielska. Nasz statystyk dostarczy nam materiały dzień-dwa przed meczem, my sobie to przejrzymy i będziemy wiedzieć, jak grać na drużynę z Bielska. Ja mam nadzieję, że przywieziemy trzy punkty i powrócimy na drugie miejsce w tabeli Młodej Ligi.
Odszedł od was Dominik Depowski, czy jego brak w składzie jest odczuwalny?
Na początku było to odczuwalne, bo musieliśmy załatać tą dziurę. Zarówno trener Jacek Podpora jak również i my staraliśmy się zrobić wszystko, żeby zastąpić Dominika i jak widać to się udaje. Mamy wielu młodych zawodników, którzy grają bardzo dobrze i na pewno nie odpuścimy żadnego spotkania.
Zostałeś pierwszym rozgrywającym, jak czujesz się w tej roli?
Można powiedzieć, że wróciłem na stare śmieci i odzyskałem wiarę w siebie. Na treningach staram się dawać sto procent swoich możliwości i pokazać trenerowi na co mnie stać. Dziękuję mu za to, że to dostrzega i mam nadzieję, że uda mi się poprowadzić swój zespół do zdobycia jakiegokolwiek medalu. Jeśli nie będę tego mógł zrobić ja, to życzę tego Łukaszowi Kozubowi, bo nie ma między nami nienawiści - kto gra, ten zwycięża z danym przeciwnikiem.
Mecze, treningi, nauka w klasie maturalnej - dajesz radę to wszystko ze sobą pogodzić?
Nie mam z tym większych problemów, jesteśmy w klasie sportowej i wszystko układane jest pod nas. Jest czas na naukę, czas na treningi a nawet czas dla rodziny i przyjaciół.
Wasz cel na ten sezon?
Oczywiście zrobimy wszystko, żeby wywalczyć złoty medal.
Rozmawiała: Barbara Setlik (www.aksrzeszow.pl)