Wracamy na zwycięskie tory!
Po trzech z rzędu porażkach nasi zawodnicy wracają na zwycięskie tory. Tym razem nietypowo, bo w hali w Lubaczowie podopieczni trenera Jacka Podpory podejmowali PGE Skrę Bełchatów. Rzeszowianie potrzebowali czterech setów, by ostatecznie przechylić szalę na swoją stronę i cieszyć się z wygranej, a także awansu na 3. miejsce w tabeli. MVP spotkania wybrany został nasz kapitan, Marcin Kania.
Spotkanie od udanego bloku rozpoczął Dawid Olszewski (0:1), po chwili po błędzie Pawła Zielińskiego na jednopunktowe prowadzenie wyszli rzeszowianie (3:2). Przez moment na parkiecie utrzymywała się przewaga podopiecznych Jacka Podpory (5:3), jednak po punktowej obronie gości na tablicy wyników widniał remis po 6. Wejście w pole serwisowe Dawida Wiczkowskiego zmieniło obraz gry gospodarzy i sprawiło rywalom sporo problemów w przyjęciu. Rozgrywający raz po raz posyłał na drugą stronę siatki punktowe zagrywki. Bełchatowianie nie tylko nie potrafili odczytać intencji serwującego, ale przede wszystkim nie kończyli swoich ataków, co skrzętnie wykorzystywał Przemysław Czado (9:6, 15:6). Wypracowanej w środku seta przewagi nasi zawodnicy nie oddali już do końca. Mimo, że goście starali się walczyć, a prym w ataku wiódł Adam Surgut, to pewne ataki Czado i Pawła Stabrawy zakończyły premierową odsłonę (25:12).
W drugiego seta lepiej weszli gospodarze, którzy po udanym bloku duetu Wiczkowski-Kania mieli dwa oczka więcej (4:2). Radość młodych rzeszowian trwała jednak krótko, bowiem po prostych błędach był remis po 4. Od tego momentu na parkiecie toczyła się się walka punkt za punkt, a żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie przewagi. Dobrze w ataku spisywali się Szymon Seliga, a także Paweł Stabrawa (6:5, 10:9). Po drugiej stronie siatki prym wiódł Adam Surgut (12:13). Nie do zatrzymania na środku siatki był Marcin Kania, który raz po raz wbijał siatkarskie gwoździe. Wejście w pole zagrywki Krzysztofa Kurpeta sprawiło, że bełchatowianie zaczęli "odjeżdżać" podopiecznym Jacka Podpory (15:17). Spore problemy w przyjęciu mieli rzeszowianie, którzy nie radzili sobie z przyjęciem serwisów Sebastiana Adamczyka (17:20). W końcówce seta świetnie spisywali się Seliga i Kania, którzy po bloku na Szymonie Puławskim doprowadzili do remisu po 22. Niestety dla rzeszowian proste błędy sprawiły, że to przyjezdni wygrali 25:23.
Trzecia partia na początku toczyła się punkt za punkt (2:2), kiedy w polu serwisowym pojawił się Paweł Stabrawa rzeszowianie wypracowali sobie dwa oczka przewagi (4:2). Po chwili Sebastian Adamczyk skończył przechodzącą piłkę i na tablicy widniał wynik 5:6. Przez dłuższy czas trwała wyrównana walka (10:10). Ponownie w szeregach gospodarzy coraz większą rolę odgrywał blok, którym punktował duet Seliga - Kania (14:12). O czas poprosił trener Radosław Kolanek, a po powrocie na parkiet jego podopieczni grali dużo lepiej (14:14, 16:16). Równy wynik utrzymywał się do stanu po 20. Udane ataki Michała Marszałka, i seria zagrywek Marcina Kani sprawiły, że rzeszowianie wygrali trzeciego seta 25:20.
Niesieni zwycięstwem w czwartą odsłonę lepiej weszli zawodnicy Asseco Resovii (1:3). Radość nie trwała jednak długo, bowiem po chwili rywale wyrównali wynik (4:4). Sporo problemów gospodarzom sprawiał Szymon Puławski, jednak i jego w końcu udało się "złapać" blokiem (5:5). Przez moment na parkiecie trwał festiwal błędów obydwu drużyn (6:7), jednak ponownie szybciej nerwy opanowali rzeszowianie i podwójnym blokiem Marcin Kania i Bartosz Ślączka zatrzymali atak Adama Surguta (10:11). Coraz lepiej w obronie spisywała się rzeszowska ofensywa, a po sprytnym przebiciu Dawida Wiczkowskiego gospodarze odskoczyli na trzy oczka (12:15). Potężne ataki Michała Marszałka (15:17), a także Pawła Stabrawy pozwoliły podopiecznym Jacka Podpory uspokoić grę (18:20). W końcówce seta świetnie grę rywali czytał Kania, który nie pozwalał zawodnikom Skry przebić się przez swoje ręce (18:22, 18:23, 18:24). Ostatni punkt spotkania padł po autowej zagrywce Surguta (19:25).
Najlepiej punktującym pojedynku Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów był Paweł Stabrawa. Atakujący łącznie zgromadził 18 punktów, z czego 14 atakiem przy 61% skuteczności, zawodnik dwa razy zatrzymał rywali na siatce i dwa razy zaskoczył ich swoją zagrywką. Po raz kolejny świetny występ zanotował Marcin Kania. Kapitan rzeszowskiej ekipy zanotował na swoim koncie 17 "oczek", 8 z nich zdobył atakiem, jednak to blok był godny uwagi, bowiem aż pięciokrotnie punktował w tym elemencie, na drugą stronę siatki posłał także cztery asy serwisowe. Dobry występ zanotował także Szymon Seliga, kóry spotkanie zakończył z 11 punktami (6 ataków, 5 bloków). W przyjęciu świetnie spisywał się Przemysław Czado, w którego przeciwnicy posłali 11 zagrywek, a on do siatki dogrywał z 82% dokładnością, dodając również do dorobku swojej drużyny 9 "oczek". W rzeszowskiej ekipie 7 punktów dołożył jeszcze Michał Marszałek, który na parkiecie pojawił się pod koniec trzeciego seta. Dawid Wiczkowski z kolei nie tylko dobrze prowadził grę swojej drużyny, ale dodatkowo "siał postrach" w szeregach rywali swoją zagrywką (4 asy serwisowe, 2 udane bloki). Trener Jacek Podpora do gry desygnował również Wojciecha Zięzio (5 pkt), Bartosza Ślączkę (2 pkt) i Marcina Karakułę ( 1pkt). Na szczególną uwagę w szeregach siatkarzy Asseco Resovii Rzeszów zasłużył blok, którym młodzi zawodnicy aż 19 razy zatrzymywali rywali.
Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:12, 25:23, 25:20, 25:19)
Asseco Resovia Rzeszów: Wiczkowski (6), Czado (9), Kania (17), Stabrawa (18), Seliga (11), Zięzio (4), Drążek (libero) oraz Karakuła (1), Marszałek (7), Ślączka (2)
PGE Skra Bełchatów: Zieliński, Kurpet, Adamczyk, Puławski, Surgut, Adamczyk S., Pawłowski (libero) oraz Nowak, Pełka, Adamczyk K.
MVP spotkania: Marcin Kania
Autorzy: Barbara Cieśla, Barbara Setlik (www.aksrzeszow.pl), Foto: Barbara Setlik (www.aksrzeszow.pl)