"My nie musimy, lecz możemy i to trochę pomaga, uwalnia nas od presji" - o turnieju ćwierćfinałowym opowiedział nam rozgrywający, Dawid Wiczkowski
Jak burza przez turniej ćwierćfinałowy Mistrzostw Polski Juniorów przeszli zawodnicy AKS-u V LO Rzeszów. Żaden z zespołów w ciągu czterech dni nie zagroził gospodarzom i nie urwał im nawet seta. W każdym ze spotkań na parkiecie oglądaliśmy Dawida Wiczkowskiego, który nie tylko świetnie rozgrywał, ale także kąsał rywali zagrywką. O zakończonym turnieju, a także o zmaganiach Młodej Ligi opowiedział nam rzeszowski rozgrywający.
Trzecie spotkanie i trzecie zwycięstwo 3:0, wynik wskazuje łatwy pojedynek.
W sobotnim meczu zabraklo nam pewności siebie. Drużyna z Jasła postawiła wysoko poprzeczkę, a my nie potrafiliśmy ustawić gry po naszej myśli, przez co wszystko rozstrzygało się w końcówkach poszczególnych setów. Świetny mecz rozegrał Jakub Procanin, który zasługuje na pochwałę, bo zaskoczył nas zarówno zagrywką, jak i atakiem. Nam przydarzył się słabszy mecz, ale takie się zdarzają, przynajmniej wiemy nad czym pracować na treningach. Teraz mamy dwa tygodnie i musimy się, jak najlepiej przygotować do półfinałów, ponieważ nie wiemy na kogo trafimy.
Pierwszy set wygraliście dość gładko, a w kolejnych nieco się męczyliście.
Pierwsza partia układała się od początku po naszej myśli. Drugi i trzeci to już całkiem inne sety, jaślanie zaczęli lepiej grać, a my poziomem dostosowaliśmy się do nich. Powstało niezłe spotkanie stojące na wysokim poziomie.
W trzech setach wystąpili wszyscy zawodnicy, których do dyspozycji mieli trenerzy Jerzy Wietech i Jacek Podpora.
Trenerzy starali się dać pograć każdemu w tym meczu. Bardziej chodziło o zawodników atakujących żeby pograł jak i jeden tak i drugi. Jak widać i Paweł Stabrawa i Maciek Majkowski spisywali się dobrze na boisku i potrafiliśmy wygrać do spotkanie 3:0.
Wydawało się, że z zespołem z Łodzi stoczycie pięciosetowy bój o 1. miejsce. Zarówno wy jak i oni pozostawaliście niepokonani do tego spotkania.
Do niedzielnego pojedynku podeszliśmy w pełni skoncentrowani. Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz, bo zespół z Łodzi gra lepszą siatkówkę niż nasi pozostali rywale. Ich gra nie opiera się tylko na jednym zawodniku, lecz na całej drużynie, a głównym motorem napędowym był Staniszewski. W początkowej fazie spotkania naszym zadaniem było powstrzymanie właśnie jego, co miało nam ułatwić nieco grę. Szybko "zagotował" się także Pasiński i nie zabłysnął w tym spotkaniu, a my pewnie kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Łodzian na początku meczu zawodziła zagrywka, dzięki czemu ta partia układała się po naszej myśli. Od początku popełnialiśmy mniej błędów od rywali, z kolei w drugim secie zawodnikom z Wifamy wychodziła zagrywka, a my byliśmy w lekkich opałach. Kilka dobrych przyjęć i świetne obrony, które dały nam kontrataki pozwoliły nam wyjść z opresji zwycięsko. Ostatnia partia rozpoczęła się dla nas koncertowo, już od samego początku odskoczyliśmy na parę punktów, lecz w połowie seta coś się zacięło w naszej grze. Mieliśmy problemy z przyjęciem przez co w nasze szeregi wkradła się mała nerwowość. Na szczęście w samą porę nasi przyjmujący się obudzili i potrafili dogrywać mocne serwisy do siatki oraz sami lepiej poczuli się w polu serwisowym i ataku. Nasza lepsza koncentracja w końcówce meczu pomogła nam zwyciężyć 3:0.
Jak oceniasz cały turniej?
To była fajna sprawa, bo mogliśmy sobie pograć z różnymi przeciwnikami. Mierzyliśmy się z zespołami z miast, które nie występują w Młodej Lidze. Dla nas obecnie najważniejsze jest, to żeby obronić złoty medal z ubiegłego sezonu. Niestety, nie będzie to łatwe zadanie w tym sezonie, bo jest paru pretendentów do mistrzostwa. Na szczęście na kolejne etapy wrócą do nas Kuba Ziobrowski i Mateusz Jóźwik, więc stawimy czoła każdej drużynie i postaramy się przywieźć złoty medal do Rzeszowa.
Dwa najważniejsze spotkania rozgrywaliście w hali Uniwersytetu Rzeszowskiego, do której nie jesteście przyzwyczajeni. Jak się wam tutaj grało?
Mi osobiście gra się tutaj bardzo dobrze, bo jest przyjemna i mała. Można żyć z publicznością i czuć jej doping i wsparcie. Do hali musieliśmy się dostosować, jak i do warunków w jakich przyszło nam grać. Problemów nie możemy zwalać na halę, czy na piłki tylko w każdym spotkaniu musimy wychodzić na parkiet i wygrywać kolejne pojedynki.
Na pozycji rozgrywającego toczycie rywalizację, bo jest was trzech. Podczas tych ćwierćfinałów najwięcej grał Marcin Komenda. Jak wam się ze sobą współpracuje?
Nieważne kto wybiega na boisko, dla nas liczy się wygrana. Każdy z nas jest gotowy do gry, więc jeśli będzie taka potrzeba to wejdę za Marcina i będę starał się poprowadzić drużynę do zwycięstwa. Nie ma między nami nienawiści, wspieramy się, a gra po prostu najlepszy w danej chwili.
Wchodzicie w najważniejszą część sezonu w Młodej Lidze.
Tak, nie możemy zapomnieć o rozgrywkach Młodej Ligi, bo przed nami najważniejsze mecze. Prawdopodobnie w pierwszej fazie play-off zmierzymy się z zespołem z Gdańska. Rywale są w naszym zasięgu, szczególnie w hali ROSiR. Nie martwimy się o mecz u siebie, ponieważ będziemy mieć atut własnej hali. Dodatkowo dołączą do nas Michał Marszałek i miejmy nadzieję, że szybko do zdrowia po kontuzji dojdzie Szymon Seliga i na te najważniejsze mecze będzie gotowy. Jeśli do tej rywalizacji staniemy w najmocniejszym składzie to mamy duże szanse na półfinał. Postaramy się nie zawieźć kibiców i trenera, bo w tamtym sezonie niewiele nam zabrakło, by zdobyć mistrzostwo Młodej Ligi. W ubiegłym roku w najważniejszych spotkaniach zabrakło nam spokoju oraz opanowania. Każdy chciał wszystko na siłe, dużo od nas wymagano, zupełnie inaczej jest teraz. My nie musimy, lecz możemy i to nam trochę pomaga, uwalnia nas od presji. Dobrze się dogadujemy w drużynie, jest dobra atmosfera i wiemy, że najwyższa forma przyjdzie na play-offy.
Przed wami ostatni mecz w rundzie zasadniczej, na przeciwko stanie zespół z Bielska-Białej, a mecz rozegracie w Dębicy.
Kolejny pojedynem rozegramy wyjątkowo w Dębicy. Nie znamy hali, nie wiemy w jakim składzie przyjadą rywale. Na pewno będzie to trudne spotkanie zarówno dla nas, jak i dla zespołu z Bielska-Białej. Wynieśliśmy wnioski z pierwszego meczu, który graliśmy u nich. Postaramy się je zniwelować i przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. My potrzebujemy punktów do tabeli, ale oni także, więc czeka nas i kibiców nie lada spektakl w dębickiej hali. Mamy nadzieję, że kibice będą wspierać nasz zespół i zwyciężymy za trzy punkty. Serdecznie zapraszam na mecz!
Rozmawiała: Barbara Cieśla (www.aksrzeszow.pl)