Debiuty naszych młodych resoviaków w Pluslidze!!! Asseco Resovia i Czarni Radom z kompletem punktów
Dwóch naszych wychowanków: Mateusz Masłowski i Michał Kędzierski zadebiutowało na PluLigowych parkietach. Ich drużyny odniosły pewne zwycięstwa, dużą niespodziankę zrobilł zespół Cerradu Czarnych Radom do którego Kędzior dołączył niespełna tydzień temu pokonując faworyzoaną PGE Skrę Bełchatów.
Asseco Resovia pokonała na Podpromiu w spotkaniu 4. kolejki Plus Ligi zespół Transfer Bydgoszcz 3:1. Pierwsza część meczu przebiegała pod dyktando rzeszowian, potem przyjezdni się przełamali i sprawili gospodarzom sporo problemów, ale ostatecznie to mistrzowie Polski mogli cieszyć się z kompletu punktów.
Rzeszowianie przystąpili do tego pojedynku bez Krzysztofa Ignaczaka. Na pozycji libero zastąpili go Nikołaj Penczew oraz Mateusz Masłowski, który zaliczył udany debiut zachowując duży spokój i opanowanie w grze i podbijając sporo piłek po wyblokach kolegów z drużyny i atakach przeciwników. Ten pierwszy wychodził na boisko na przyjęcie zagrywki, natomiast 16-letni debiutant pojawiał się, gdy jego zespół wykonywał zagrywkę, z zadaniem obrony ataków rywali.
Początek spotkania był bardzo wyrównany. Obie drużyny popełniały dużą ilość błędów, szczególnie często przydarzały się nieporozumienia. Po bloku Dawida Konarskiego, rzeszowianie schodzili na drugą przerwę techniczną z dwupunktowym prowadzeniem. Potem przewaga regularnie wzrastała, a bydgoszczanie nie potrafili przeciwstawić się graczom Andrzeja Kowala. Seta zakończyła Olieg Achrem, atakiem z lewego skrzydła.
W drugim secie emocji było jak na lekarstwo. Rzeszowianie dominowali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Gdy gospodarze zdobyli16 punkt, to gracze Transferu mieli na koncie tylko osiem oczek. Partię bez historii przypieczętował Peter Veres. W tym secie podopieczni Mariana Kardasa ugrali tylko 13 punktów.
10-minutowa przerwa po drugim secie wybiła gospodarzy z uderzenia. Bydgoszczanie, kierowani przez rozgrywającego Pawła Woickiego, spisywali się w trzeciej odsłonie nadspodziewanie dobrze. Miejscowi, zaskoczeni takim obrotem spraw, zaczęli popełniać błędy, czego rezultatem było prowadzenie przyjezdnych 10:5. Na drugiej przerwie technicznej Transfer prowadził 16:9. Wtedy trener Kowal zdecydował się desygnować do boju zmienników. Nie przyniosło to jednak spodziewanego efektu. Mimo pogoni, set padł łupem bydgoszczan, którzy przedłużyli nadzieje na wywiezienie punktów ze stolicy Podkarpacia.
Czwarta partia na początku przypominała poprzednią odsłonę. Gospodarze podkręcili tempo dopiero w drugiej fazie seta i ze stanu 16:15, szybko zrobiło się 21:16. Przyczyniła się do tego skuteczna zagrywka mistrzów Polski, którzy bez problemu dowieźli prowadzenie do końca meczu, zapisując na swoim koncie trzy oczka. Najlepszym graczem spotkania wybrany został Lukas Tichacek, reżyser gry Asseco Resovii.
Asseco Resovia Rzeszów – Transfer Bydgoszcz 3:1
(25:18, 25:13, 21:25, 25:21)
Resovia: Veres (15pkt.), Perłowski (5), Konarski (15), Achrem (22), P.Nowakowski (11), Tichacek (2), Penczew (L) oraz Masłowski (L), Drzyzga, Schops (3), Lotman (2).
Transfer: Janeczek (14), Portuondo (11), Jurkiewicz (9), Woicki (1), Wika (11), J.Nowakowski (4), Bonisławski (L) oraz Stysiał, Sieńko, Waliński, Wiese, Wieczorek.
Beniaminek pokonał w 4. kolejce wielokrotnego mistrza Polski i aktualnego lidera PlusLigi, Skrę Bełchatów. Na takie mecze i takie wygrane w Radomiu czekano od lat. Czarni udowadniają, że potrafią walczyć z każdym w ekstraklasie i mogą sprawić wiele niespodzianek.
Początek spotkania należał do bełchatowian, którzy między innymi po skutecznym bloku Mariusza Wlazłego objęli dwupunktowe prowadzenie. Wówczas wydawało się, że wielokrotni mistrzowie Polski są na dobrej drodze, aby przejąć inicjatywę na boisku, ale gospodarze błyskawicznie doprowadzili do remisu. Jednak wyrównana gra nie trwała zbyt długo, bowiem dobra zagrywka Wytze Kooistry, a następnie Dirka Westphala sprawiła, że dość niespodziewanie to podopieczni trenera Prygla odskoczyli od rywali na kilka oczek (14:7). Sygnał do odrabiania strat dał Skrze Stephane Antiga, a jej świetna gra w bloku spowodowała, że na świetlnej tablicy pojawił się remis (16:16). Wprawdzie błędy gości dały nadzieję radomianom na triumf w tej części meczu, ale udana kontra Wlazłego sprawiła, że wynik ponownie zaczął oscylować wokół remisu. W końcówce szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę zawodników trenera Falaski. Mieli oni kilka piłek setowych, ale Czarni najpierw dzielnie się obronili, a autowe zbicie Antigi oraz as serwisowy Jakuba Wachnika dały im wygraną w pierwszej partii.
W drugiej odsłonie siatkarze beniaminka PlusLigi postanowili pójść za ciosem. Dobra postawa Kooistry w ataku oraz niepewne zbicia Wlazłego dały już na początku drugiej partii niewielkie prowadzenie gospodarzom. Goście psuli sporo zagrywek, co ułatwiało grę Czarnym, a udane zbicie Wachnika pozwoliło im prowadzić na pierwszej przerwie technicznej 8:4. Chwilę później wydawało się, że bełchatowianie łapią wiatr w żagle, bowiem kłopoty w przyjęciu podopiecznych trenera Prygla oraz kilka skutecznych ataków Samuela Tui spowodowały, że niemal odrobili oni straty. Jednak kolejna pomyłka Wlazłego i oczka zdobywane przez Piovarciego powodowały, że inicjatywa wciąż była po stronie mazowieckiego zespołu (14:11). Skra nie dawała za wygraną i po czapie na Wachniku doprowadziła do remisu. Błędy po stronie gospodarzy oraz zbicie Antigi przybliżały przyjezdnych do sukcesu w drugim secie. Ostatecznie padł on łupem ekipy z województwa łódzkiego, a kropkę nad "i" postawił blok na Westphalu.
Pierwsze akcje trzeciej odsłony były bardzo wyrównane, a prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Po obu stronach siatki zaczęły pojawiać się problemy ze skutecznym zakończeniem ataku, za to w obu zespołach dobrze działał blok. Dopiero zbicie z przechodzącej Wojciecha Włodarczyka dało dwa oczka przewagi Skrze. Jednak taka sytuacja nie trwała zbyt długo, bowiem dobra dyspozycja Kooistry sprawiła, że gospodarze w mgnieniu oka odrobili straty, a chwilę później, po czapie Bartłomieja Neroja, wyszli na kilkupunktowe prowadzenie (16:12). Tuia próbował poderwać do walki bełchatowian, lecz autowe zbicie ze środka Karola Kłosa nie pozwalało im zbliżyć się do rywali. W decydujących momentach gracze Skry popełniali za dużo błędów, a duet Kooistra-Westphal poprowadził beniaminka do triumfu w trzeciej odsłonie.
Byli mistrzowie Polski zdawali się być zaskoczeni takim obrotem sprawy. Jeszcze dobrze nie zdążyli wejść w czwartego seta, a dobre akcje Kooistry i Wachnika spowodowały, że zespół z Bełchatowa od początku tej części meczu musiał gonić wynik. Jednak trudno było mu to zrobić, kiedy nie do zatrzymania byli Kooistra i Wachnik, a w Skrze zawodził główny bombardier, czyli Wlazły. Ale z biegiem czasu bełchatowianie otrząsnęli się i zaczęli odrabiać straty. Na boisku pojawił się Brdović, który nieco inaczej zaczął kierować grą przyjezdnych. W końcu udało im się zatrzymać Holendra, a zbicie z przechodzącej Andrzeja Wrony, a następnie udana kontra Włodarczyka sprawiły, że wynik zaczął oscylować wokół remisu (16:15). Gdy na świetlnej tablicy widniał remis (21:21), wydawało się, że siatkarze Skry są na dobrej drodze, aby doprowadzić do tie-breaka. Jednak Czarni nie dali się przełamać, a duet Kooistra-Wachnik zapewnił sensacyjne zwycięstwo radomianom.
Najlepszym zawodnikiem meczu okazał się były gracz Skry, obecnie siatkarz Czarnych - Wytze Kooistra.
Cerrad Czarni Radom - PGE Skra Bełchatów 3:1
(29:27, 21:25, 25:22, 25:22)
Składy zespołów:
Czarni: Neroj (3), Wachnik (12), Westphal (10), Koositra (30), Kamiński (8), Piovarci (5), Kowalski (libero, 1) oraz Ostrowski (1), Radomski, Kędzierski i Gutkowski
Skra: Wlazły (9), Pliński (3), Tuia (14), Kłos (6), Uriarte (4), Włodarczyk (6), Zatorski (libero) oraz Wrona (8), Antiga (12) i Brdović (3)
Relacje i galerie z meczów Czarnych Radom: http://radomsport.pl/index.php?go=news&kat1=Siatk%C3%B3wka
Źródło: podkarpackasiatkowka.pl , siatka.org , radomsport.pl i inf.własna